Informacja o plikach cookies

Alma Market SA właściciel platformy www.alma24.pl oraz www.almamarket.pl, wykorzystuje pliki cookies, m.in. w celach statystycznych oraz reklamowych. Przystępując do korzystania z platformy, możesz zmienić ustawienia służące do obsługi cookies w przeglądarce internetowej.
Jeśli nie dokonasz zmiany ustawień, przeglądanie platformy nastąpi z wykorzystaniem wymienionych plików.

Pod mocnym aniołem

Od reżysera

 

36241_pod-mocnym-aniolem-press-kit-3.jpg

Pomysł na opowieść opiera się na założeniu, że czas pijaka nie jest czasem linearnym. To co przedtem dzieje się jednocześnie potem i teraz. Żeby to zrozumieć, trzeba pić.

 

Czas w tym filmie to kluczowy element. Główny bohater pije, leczy się, trafia na odwyki, znowu pije. Szybko gubimy poczucie czasu. Nie wiemy który to odwyk, nie wiemy który raz nasz bohater pierze swój obsrany dres. On też tego nie wie. Ucieka mu czas. W momencie, w którym sobie to uświadomi, zacznie się leczyć naprawdę.

 

Takie traktowanie czasu narzuca rozpięcie historii na trzech porach roku, wiosenno-letniej, jesiennej i zimowej. Niektóre sceny chcę tak prowadzić, żeby między jednym a drugim słowem zmieniała się aura przy jednoczesnym zachowaniu ciągłości dialogu i emocji.

 

Chciałbym, żeby przez pierwszą część filmu widz się świetnie bawił (kto z nas się nie śmiał z pijaka?), przez następną czuł narastające zażenowanie, a na koniec, żeby przerażony milczał.

 

Jerzy, bohater książki i filmu, trafia na oddział deliryków. Jednym z elementów terapii jest opisywanie swoich pijackich historii. Jerzy „w cywilu” jest pisarzem, w książce szybko okazuje się, że w zamian za drobne prezenty pomaga swoim współto­warzyszom, czyli w praktyce pisze za nich większość historii.

 

Z powodów dramaturgicznych, w scenariuszu i w filmie, ten moment odkrycia prawdy chciałbym przesunąć. Kilka historii, które pojawią się w filmie nie występuje w książce. Ten film jest „workiem” do którego wrzucam inne mniej lub bardziej śmieszne, mniej lub bardziej przerażające, AUTENTYCZNE historie z życia alkoholików. Nie zabierając nic z klimatu książki Pilcha, chciałbym dodawać do „jego” opowieści „moje”. Jerzy, bohater filmu preparuje je, przepuszcza przez własne doświadczenia i wniosek, który przekłada się na znaczenia jest taki, że wszystkie te opowieści alkoholiczno-deliryczno­-pijackie są jedną wielką opowieścią o zmarnowanym życiu Jerzego.

 

Nadzieję w filmie i w scenariuszu daje miłość. Na początku opowieści Jerzy traci miłość przez chorobę. Na końcu, to właśnie z potrzeby miłości może z niej wyjść.

 

Akcja filmu toczy się w trzech głównych miejscach: miesz­kaniu Jerzego, gospodzie Pod Mocnym Aniołem i szpitalu. Pozostałe obiekty wynikają z poszczególnych opowieści deliryków. Opowieści, które – przypomnę – są opowieściami głównego bohatera i dlatego elementy scenografii, klimaty, sytuacje, słowa stale się zazębiają i zapętlają z życiem Jerzego. Nabierają nowych znaczeń w nowych kontekstach. W miarę upływu akcji (pogłębiania się choroby) opowieść przestaje być realistyczna. Tracimy poczucie rzeczywistości. Nie wiemy co dzieje się naprawdę a co w głowie Jerzego.

 

Pozostałe postacie, współtowarzysze Jerzego, stopniowo również wychodzą ze „swoich” ról. Zamieniają się nimi, multiplikują. Przynajmniej Jerzemu tak się wydaje. Moment, w którym zaczniemy odzyskiwać orientację i zaczniemy na powrót wiedzieć kto jest kim, to moment, w którym Jerzy zacznie wychodzić z nałogu.

 

Choroba jest międzynarodowa. W Polsce uzależnionych od alkoholu jest 900 tysięcy osób, leczy się co szósta. Nie ma znaczenia pochodzenie, wykształcenie ani grubość portfela. Bez względu na to, czy pije się…

 

TERAPEUTKA KATARZYNA

…zamiast „pije się” niech pan mówi – „ja piję”, zamiast „człowiek” – „ja”. Zamiast „diabeł” – „alkohol”, zamiast „na okrągło” – „codziennie…”

…czy pije się dwunastoletnią whisky, czy wino za sześć złotych, koniec jest taki sam – obszczane i zarzygane ubranie, zrujnowane życie a na deser padaczka alkoholowa.

Zapewniam, że z powieści Jerzego Pilcha oraz z mojego – sądzę, że mogę tak napisać – niegrzecznego widzenia kina można zmontować extra-mocny koktajl. Będzie miał sporo kolorów, bo pracuję z aktorami na półtonach i niu­ansach, będzie międzynarodowy, bo wierze, że są szanse na festiwale i zapewniam, że będzie popularny, bo picie to jednak cały czas nasz sport narodowy. Tylko z tym kacem każdy będzie sobie musiał radzić sam.

Na zdrowie. Prosit.

Wojtek Smarzowski